Blue Flower

Po 42 dniach przerwy rozgrywki Energa Basket Ligi wracają do Wrocławia. W sobotnie popołudnie rywalem Śląska w Hali Orbita będzie Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz. Spotkanie to można zapowiedzieć jako starcie dwóch trenerów, którzy w krótkim czasie odmienili grę swoich drużyn.

5 lutego Athanasios Skourtopoulos przejął stery w Astorii, a trzy tygodnie później Ertugrul Erdogan został ogłoszony nowym trenerem WKS-u. Swoje pierwsze tygodnie w nowych miejscach pracy obaj trenerzy mogą uznać za bardzo owocne. Grek już w debiucie zdołał wygrać ważny mecz w Gdyni, a ostatnio jego zespół niespodziewanie zwyciężył w Zielonej Górze i pokonał u siebie Rawlplug Sokoła Łańcut. Wcześniej Astoria była poważnie zagrożona spadkiem, jednak trzy wygrane znacznie poprawiły jej sytuację. Co prawda bydgoszczanie wciąż są na przedostatnim miejscu w tabeli, ale przewaga czterech punktów nad Twardymi Piernikami Toruń wydaje się bardzo bezpieczna.

Równie dobrze spisują się mistrzowie Polski pod wodzą tureckiego szkoleniowca. Dwa pewne zwycięstwa w Toruniu i Lublinie, niezłe występy w EuroCupie, ale przede wszystkim zdecydowanie lepsza gra całego zespołu mogą cieszyć kibiców z Wrocławia. Pod okiem Erdogana odżył środkowy Arciom Parachouski, a Jeremiah Martin znalazł balans między indywidualnymi popisami i rozrzucaniem piłki do kolegów z parkietu. Sytuację trenerowi na pewno ułatwia niemal pełna rotacja, na którą nie mógł liczyć przez cały sezon Andrej Urlep. Nie ma jednak potrzeby, by szukać dziury w całym – należy się cieszyć, że ostatnie tygodnie przyniosły nam sporo powodów do radości.

By podtrzymać dobrą serię, na pewno trzeba będzie jednak zneutralizować silne strony przyjezdnych z Bydgoszczy. Astoria to bardzo szybko grająca drużyna – oddaje prawie 65 rzutów z gry na mecz, co jest jednym z najwyższych wyników w lidze. Ponadto nasi rywale wymuszają średnio aż 24 rzuty wolne i ponad 76% z nich zamieniają na punkty – w obu przypadkach to najwięcej w PLK. Słabości zespołu Skourtopoulosa należy upatrywać na deskach, bowiem średnia 33,8 zbiórki to z kolei najgorszy wynik naszej ekstraklasy – podobnie jak zaledwie 2 bloki na mecz.

Indywidualnie prym wśród zawodników Astorii niewątpliwie wiodą gracze zagraniczni. Myke Henry w roli lidera godnie zastąpił Eddy’ego Polanco, który dość niespodziewanie rozstał się z klubem pod koniec listopada. Henry notuje średnio 15,7 punktu, dodając do tego 4,6 zbiórki i 3,4 asysty. Rzutem za trzy (skuteczność 45%) grozi Benjamin Simons, a rozgrywający Mike Smith do 15,1 oczka dorzuca 4,4 asysty. Dość nierówną formę prezentują Paulius Petrilevicius i Nathan Cayo, którzy wraz z Danielem Szymkiewiczem także znajdują się w gronie punktowych liderów zespołu.

Sobotni mecz będzie wyjątkowy dla Jakuba Nizioła, który w Bydgoszczy spędził dwa ostatnie sezony. Jak skrzydłowy charakteryzuje Astorię? – Po zmianie trenera grają lepszą i szybszą koszykówkę. Będą niewygodnym przeciwnikiem, jeśli nie podejdziemy do tego meczu w pełni skoncentrowani. Mają bowiem zawodników, którzy mogą być bardzo groźni w ataku. Wiadomo, że sentyment do byłego klubu zawsze w głowie i sercu zostaje. Spędziłem w Bydgoszczy dwa lata i poznałem świetnych ludzi. Na boisku jednak nie ma dla mnie sentymentów i trzeba po prostu udowodnić, że nasze miejsce jest na górze tabeli mimo wcześniejszego kryzysu.

Tak jak mówi Jakub, cel na 24. kolejkę może być tylko jeden: zwycięstwo i powrót na pierwsze miejsce w tabeli. Goście na pewno jednak nie oddadzą wygranej bez walki, a w Hali Orbita czekają nas spore emocje. Początek meczu o 17:30; bilety kupicie w serwisie Abilet.pl, a transmisję obejrzycie w Polsacie Sport Extra.