Drukuj
Kategoria: Z życia Śląska
Odsłony: 1576

Dobra pierwsza połowa nie wystarczyła. Promitheas Patras pokonał Śląsk Wrocław 90:66 w meczu 14. kolejki 7DAYS EuroCup. Najwięcej punktów dla WKS-u (19) zdobył Aleksander Dziewa.

Do meczu w Patras nasza drużyna przystąpiła bez kontuzjowanych Jeremiah Martina, Ivana Ramljaka i Jakuba Karolaka oraz nowych zawodników, którzy jeszcze nie dołączyli do zespołu. Trener Andrej Urlep rozpoczął spotkanie piątką Łukasz Kolenda, Daniel Gołębiowski, Jakub Nizioł, Aleksander Dziewa i Szymon Tomczak.

Lepszy początek zanotowała drużyna gospodarzy, ale po time-oucie Andreja Urlepa WKS zaliczył niesamowitą serię… 23-2, po której prowadził 25:9! Bezbłędni byli Dziewa i Kolenda, którzy nie spudłowali żadnego z siedmiu rzutów. Aż trzy asysty rozdał Tomczak, a cenne punkty z ławki dołożył Nizioł. Końcówka kwarty należała już do Greków (dwie dobre akcje Joe Thomassona), ale mimo to po 10 minutach bardzo dobrej gry Śląsk wygrywał 27:18.

Kolejną część spotkania niestety rozpoczęła ponad trzyminutowa ofensywna niemoc WKS-u, a na domiar złego Nizioł po pięciu minutach na parkiecie miał na koncie już trzy faule. W połowie kwarty po drugim celnym rzucie z dystansu Thomassona Promitheas wyszedł na prowadzenie, a gdy Amerykanin dołożył kolejne dwie trójki (4/4 za trzy w pierwszej połowie), przewaga gospodarzy jeszcze się powiększyła. Pierwsza połowa zakończyła się jednak dobrym fragmentem mistrzów Polski, głównie za sprawą Aleksandra Dziewy. Jego siedem punktów z rzędu i dwie asysty do Tomczaka pozwoliły nam uzyskać przewagę, której jednak nie utrzymaliśmy do przerwy – schodziliśmy na nią przy wyniku 41:43.

Trzecia kwarta niestety okazała się kluczowa dla losów spotkania. Zdobyliśmy w niej tylko 13 punktów i mieliśmy spore problemy z kreowaniem gry w ofensywie. Oprócz niskiej skuteczności dużym problemem Andreja Urlepa była też liczba strat jego podopiecznych. Dziewa i Tomczak robili, co mogli, ale George Conditt IV kilka razy znalazł drogę do naszego kosza. Podopieczni Ioannisa Christopoulosa wygrali ten fragment 24:13 i przed ostatnią częścią gry prowadzili 67:54.

Na jej starcie zdawało się, że nasi zawodnicy zdołają jeszcze powalczyć o odrobienie strat, ale gospodarze szybko pozbawili nas złudzeń dziesięciopunktową serią. Bardzo dobre zawody rozgrywał Nemanja Dangubić, który był najlepszym obok Thomassona punktującym Patras. W końcówce cenne minuty od trenera otrzymał jeszcze Mikołaj Adamczak, a ostatecznie Promitheas zwyciężył 90:66.

W środowym meczu mogliśmy zobaczyć dwa oblicza drużyny Trójkolorowych. Waleczna i skuteczna w pierwszej połowie dała nadzieję na osiągnięcie dobrego wyniku, ale niestety po przerwie zabrakło skuteczności i przysłowiowego paliwa w baku. Kolejne spotkanie EuroCupu rozegramy po przerwie reprezentacyjnej, a najbliższe starcie czeka nas w sobotę w Hali Stulecia przeciwko Grupa Sierleccy Czarnym Słupsk.