Blue Flower

Dobra gra w EuroCupie nie była przypadkiem – Śląsk Wrocław w Lublinie rozegrał wprost doskonały mecz i pokonał miejscowy Polski Cukier Start aż 100:70. To drugie najwyższe zwycięstwo naszego zespołu w tym sezonie.

Do meczowej dwunastki wrócił Justin Bibbs, który jednak nie był jeszcze w pełni gotowy do gry i spotkanie w Lublinie spędził na ławce rezerwowych. Śląsk rozpoczął mecz taką samą piątką, jak w Paryżu: Jeremiah Martin, Daniel Gołębiowski, Jakub Nizioł, Ivan Ramljak i Arciom Parachouski.

WKS zaczął mecz od prowadzenia 5:0, ale gospodarze szybko doszli do głosu i w niespełna pięć minut zdobyli aż 16 punktów. Jeden mniej mieli wrocławianie, a oczka na swoim koncie zapisali wszyscy zawodnicy wyjściowej piątki Śląska. Świetne wejście z ławki zaliczył Aleksander Dziewa, który w odstępie kilkudziesięciu sekund trafił dwie trójki. Start jednak prowadził 27:24, a liderem lublinian był Dayshon Hassan Smith (6 punktów i 5 asyst w 1Q).

Podobnie jak Dziewa, także i Jakub Karolak celnie rzucił zza łuku po pojawieniu się na parkiecie. W ekipie gospodarzy wciąż szalał Smith, a po udanych próbach z dystansu Amerykanina i Kacpra Młynarskiego rywale odskoczyli na sześć oczek. Zawodnikom Ertugrula Erdogana zdobywanie punktów przychodziło z trudem – jednak do czasu. Impas przerwał Vasa Pusica, który zanotował znakomitą końcówkę pierwszej połowy. Świetna egzekucja konsekwentnie wywalczanych rzutów wolnych (14/16 w pierwszej połowie) pozwoliła nam schodzić do szatni przy prowadzeniu 47:41.

A z niej wyszliśmy jeszcze bardziej zmotywowani i chcieliśmy szybko rozstrzygnąć losy meczu. Błyskawiczne pięć punktów Gołębiowskiego, oczka Ramljaka i Martina oraz świetna obrona pozwoliły nam powiększyć przewagę do stanu 56:43. Kapitalny fragment okraszony dwiema kolejnymi trójkami zaliczył Karolak, kroku dotrzymywał mu Martin i właściwie cała drużyna. Graliśmy efektownie w ataku, twardo w obronie i po trójce Kuby Nizioła przed ostatnią kwartą prowadziliśmy 78:56!

Ostatnia kwarta przy takim wyniku była już właściwie formalnością. Warto zwrócić na świetne dzielenie się piłką wrocławian – po 30 minutach każdy z zawodników, który pojawił się na parkiecie, miał na koncie asystę, a łącznie zespół rozdał ich aż 25. Za końcowe minuty warto wyróżnić śrubującego swoje statystyki Pusicę i Kolendę, który dwukrotnie trafił zza łuku. Ostatecznie w Hali Globus WKS zwyciężył wynikiem 100:70, a wygraną przypieczętował efektownym wsadem Szymon Tomczak.

– Ten mecz był znacznie trudniejszy, niż wskazuje końcowy wynik. Start odrobił zadanie domowe i był na nas bardzo dobrze przygotowany, za co należy się szacunek trenerowi Gronkowi. Zaczęliśmy bardzo źle w obronie, ale potem udało nam się odnaleźć odpowiedni rytm. 30 asyst pokazuje, że jesteśmy bardzo groźnym zespołem, gdy gramy razem. Oczywiście to tylko jeden mecz, a w kolejnych musimy pozostać pokorni i głodni zwycięstw. Jestem jednak zadowolony, że do domu wracamy z tak ważną wygraną – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Ertugrul Erdogan.

– To był dla nas bardzo ważny mecz, podczas którego musieliśmy zachować duże skupienie i koncentrację. W trzeciej kwarcie świetnie zagraliśmy w obronie, co było kluczowe dla losów spotkania – dodał Vasa Pusica.

Drugie najwyższe zwycięstwo w sezonie, najwięcej asyst w bieżących rozgrywkach (tyle samo, co w meczu 1. kolejki ze Spójnią) i aż 52% zza łuku (trzeci wynik sezonu). Praca Ertugrula Erdogana i całej drużyny zaczyna przynosić coraz lepsze rezultaty – wierzymy, że świetny mecz ze Startem to dopiero początek takiej gry Śląska Wrocław. Przed nami seria domowych spotkań i mamy nadzieję, że licznie przyjdziecie zobaczyć nowe oblicze WKS-u. Najbliższa okazja już w środę – o 20:00 w Hali Orbita zagramy z Hapoelem Tel Awiw.